Archiwum kwiecień 2003


kwi 17 2003 juz odeszlo
Komentarze: 0

obudzilam sie rano. wysniona realna tesknota mi uswiadomila. juz nie przejmuje sie tym... mam tak wielu ludzi ktorych kocham. tak wielu ktorzy mnie kochaja. proste. az tak proste. az tak wiele lez trzeba bylo zeby to odkryc. moze tym razem odplywu depresji nie zmarnuje... moze tym razem nie pozwole na kolejny przyplyw.

rapunzel : :
kwi 08 2003 syndrom amotywacyjny
Komentarze: 2

minal czas skutecznego oszukiwania samej siebie. czas kiedy wydawalam sie sobie silna. kiedy pozwalam wszystkim dookola opierac sie na mnie i przerzucac na mnie ich problemy. minal czas kiedy splywalo to po mnie jak po kaczce. 

pewnego dnia stanelam przed lustrem i przerazilam sie, ze nie rozrozniam juz odbicia od mojego walsnego, kontrolowanego i wypracowanego ja. oszukalam sie. uwierzylam w obraz swojej osoby jaki chcialam stworzyc dla innych. to jest ta niewybaczalna zbrodnia. 

teraz jest zimno.

kocham. mam kogo kochac i kocha mnie ktos. i to wszystko co mi sie podoba. co pozwala mi sie jeszcze usmiechac czasem. wszystko z czego czerpie radosc. a potrzebuje nieprzebranych ilosci radosci.

a poza tym nic.

uswiadamiam sobie dzien po dniu beznadziejnosc punktu w ktorym stanelam. nieodwracalnosc decyzji, ktora podjelam? ktora zostala podjeta? nieuchronnosc konsekwencji z tego wynikajacych.

ja juz to sobie uswiadomilam.

a odkad jestem swiadoma tego, ze nie jetem w stanie zaakceptowac rzeczywistosci, ktorej wcale sobie sama nie wybralam.... od tad mam swiadomosc specjalnej klasyfikacji zbrodni - milczenia w zgodzie na to wszystko.

wiec przestalam milczec.

przez ostatnie lata walczylam w sobie. krzyczalam. chcialam jakos oswoic. a teraz koniec jest raczej smutny, zalosny... melodramatyczny...

jestem na skraju. jeszcze kilka czarnych mysli, galopujacych bezladnie przez glowe i zamkna mnie.

jak na razie jem rozowe placebo. przyjmuje bialy spokoj.

nic to nie pomaga.

troche oddala ode mnie problemy. troche odurza swiat wkolo mie.

i to wszystko.

nie ma rozwiazania.

najgorsze to uswiadomic sobie ze nie ma alternatywy. wtedy juz nie chce sie nic.

a pogarsza ta sytuacje swiadomosc tego, ze odchodzi sie od zmyslow. ze sie najnormalniej w swiecie wariuje.

meczy mnie mysl, ze z kazdym dniem, kazda mysla robie sobie krzywde, i nie robie z tym nic. nie dlatego ze nie chce. tylko dlatego ze nie mam sily, motywacji, nie mam...

rapunzel : :