Komentarze: 0
tak moglabym chyba zatytulowac rodzial mojego zycia jaki sie teraz dzieje. paradoks. najpierw dostaje opierdol. niesluszny. a potem wszystko, co zostalo mi zarzucone po kolei sie wydarza. ot, magia zycia codziennego. i tak sie teraz dzieje. zostalam zaproszona przez jednego jej kolege do jej bylego-faceta-ktorego-nadal-szalenie-kocha. gdzie mialam sie spotkac z trzema innymi jej kolegami, ale nie poszlam bo sie spotkalam z jej bylym. ona oczywiscie nie mogla o niczym wiedziec. bo ze mna nie rozmawia a oni jej nic nie mowia. nie chcialabym sie obudzic ze swiadomoscia, ze ktokolwiek mnie tak traktuje jak ja traktuja jej koledzy.
kiedy rozwazalam pojscie na ta impreze nie poszlam w koncu bo stwierdzilam, ze mimo iz bym bardzo chciala byc soba i robic to co lubie to jednak nie potrafie tego robic, jezeli mam swiadomosc ze robie komus w ten sposob chociazby przykrosc. nawet gdy jest to ktos bez kogo zupelnie dobrze mi sie zyje i kogo [juz] nie szanuje. paradoks! moje zycie sklada sie z samych sprzecznosci i nieporozumien.