Archiwum maj 2003


maj 08 2003 o co mi chodzi???
Komentarze: 0

 

 

sama nie wiem... dąsam się... jestem niezadowolona... Siostra nie akceptuje go. to mi się bardzo nie podoba. to jest dla mnie straszna przeszkoda .... a przed sobą nie widzę nic...

"tak nie myślą ludzie zakochani" powiedzial mi dzisiaj.

pewnie ma rację. może ja wcale nie potrafię kochać. chcialam wierzyć, że kocham, a w rzeczywistości krzywdzę takiego dobrego czowieka. bo w końcu będzie trzeba to przerwać...

tylko jak ja mam to zrobić? kiedy? on jest oblędnie zakochany... a ja...? odkąd jesteśmy razem mam coraz poważniejsze klopoty ze zdrowiem i jem coraz mocniejsze psychtropy... może to tylko zbieg okoliczności?

...ale skoro się nad tym zastanawiam...

rapunzel : :
maj 07 2003 czy...
Komentarze: 2

ja go na prawde kocham? coraz czesciej dopadaja mnie watpliwosci. jest nam dobrze. doskonaly seks. doskonala zabawa. ale jest jeszcze chyba cos co decyzuje, ze o czlowieku mysli sie jak o kims najwazniejszym...jedynym...na zawsze.

no wiec on jest zdecydowanie oblednie zakochany. teskni i placze kiedy wyjezdzam. chce spedzac ze mna caly wolny od pracy czas. cierpliwie slucha moich zalaman...

a ja...? lubie sie z nim kochac. lubie spedzac z nim czas. lubie przytulac i trzymac za reke. denerwuje mnie troche jego niezdecydowanie i potworny egoizm. coraz wyrazniej dostrzegam, ze chce mna manimuplowac... to bylo latwe gdy bylam slaba i niezdecydowana.... tylko, ze ja teraz wracam do sil... zaczynam byc znowy stanowcza i cholerna... ale mam jakas pieprzona watpliwosc... jakies wrazenie ze moje przyzwolenie na to uczucie to byl bierny i niekontroowany przeze mnie wypadek. taki byl ciezki czas. potrzebowalam wsparcia i kogos kto mi powtarzal, ze jestem wspaniala i piekna i najwazniejsza...

a moze nadal potrzebuje?

rapunzel : :